Ci, którzy sądzą, że w Internecie mogą pozostać anonimowi i bezkarni – niestety - bardzo się mylą. W myśl powiedzenia, że w Sieci pozostaje wszystko, jest tylko kwestią czasu, kiedy coś gdzieś „wypłynie”.
Choć do tej pory internauci nie byli ścigani masowo za mowę nienawiści, polski Kodeks karny zawiera stosowne przepisy, które w najbliższym czasie zostaną wdrożone w życie.
Jak cytuje Wikipedia: „mowa nienawiści to używanie języka w celu znieważenia, pomówienia lub rozbudzenia nienawiści wobec pewnej osoby, grupy osób lub innego wskazanego przez mówcę podmiotu. Narzędzie rozpowszechniania antyspołecznych uprzedzeń i dyskryminacji ze względu na rozmaite cechy, takie jak: rasa pochodzenie etniczne, narodowość, płeć, tożsamość płciowa, orientacja psychoseksualna, wiek, światopogląd religijny".
Właśnie w związku z mową nienawiści, prokurator generalny Andrzej Seremet podpisał wytyczne, dzięki którym przestępstwo to będzie traktowane z należytą uwagą.
I tak na przykład:
- za znieważanie lub nawoływanie do nienawiści w Internecie na tle narodowościowym, rasowym, etnicznym i wyznaniowym na podstawie art. 256 i 257 K. k. grozi kara grzywny lub ograniczenia wolności do lat dwóch;
- za pomówienie (czyli zarzucenie komuś czegoś, co prawdą nie jest) lub za znieważenie (ubliżanie słowem lub czynem) kogoś w Sieci, można zostać oskarżonym na podstawie art. 212 i 216 K. k.
Od 14 stycznia 2019 r. użytkownicy Internetu, którzy lubią publikować nienawiści w komentarzach pod artykułami, wpisami na portalach społecznościowych itp. powinni dwa razy się zastanowić, czy faktycznie warto.
Kilka osób zostało już zatrzymanych.